Skończyłam właśnie swoje pierwsze opakowanie matującego pudru od L'oreal - True Match Minerals - Mattifying Powder. Czas więc podzielić się z Wami moją opinią na temat tego kosmetyku.
Przed publikacją wpisu szukałam w sieci Waszych opinii na ten temat. Ku mojemu zdziwieniu są one bardzo różne - jedne z Was oceniają go jako najgorszy kosmetyk z jakim miały styczność a inne wychwalają go pod niebiosa. Jak było w moim przypadku? Czytajcie dalej :)
Opakowanie wygląda pięknie. Przyciąga zarówno designem jak i kolorystyką.Firma bardzo postarała się aby kosmetyk wyglądał na ekskluzywny. Zewnetrzny wygląd opakowania i staranność z jaką zostało ono wykonane zachęca do zakupu. Wyglądem nawiązuje do opakowania dobrego kremu do twarzy. Fajnie mieć go na półce w swojej łazience bo wygląda na prawdę świetnie i estetycznie.
Jednak pomimo tego opakowanie jest znacznie za duże i nieporęczne. Ciężko jest zabrać go ze sobą w podróż gdy ma się do dyspozycji tylko bagaż podręczny. Trudno też jest go zmieścić do kosmetyczki wraz z innymi kosmetykami używanymi do makijażu.
Wewnątrz opakowania znajdziemy 10g produktu - to niewiele gdy porównujemy tą ilosć do gabarytów opakowania. Wewnątrz puder zabezpieczony jest delikatną, miękką siateczką, która dozuje odpowiednią ilość produktu.
Moim sposobem na jego aplikację jest niezawodna mokra gąbeczka. Doskonale opanowuje pylenie i rozprowadza kosmetyk idealnie matując makijaż.
Mat w wykonaniu True Match od L'oreal zaraz po aplikacji jest idealny. Dzięki mineralnim mikro drobinkom puder idealnie wtapia się w makijaż. Sprawia ze cera wydaje się być satynowo gładka. Nie jest to jednak efekt długotrwały - po średnio 4 godzinach moja cera zaczynała się błyszczeć, wymagała więc ponownego przypudrowania. Ważne jest to że pomimo białej barwy puder nie wybiela twarzy ani nie wpływa na kolor podkładu.
Dużym problemem stał się dla mnie wspomniany wcześniej efekt satynowej skóry. Makijaż staje się tak satynowy że każdy inny sypki kosmetyk nie trzyma się na skórze. Nie ma więc mowy o nałożeniu bronzera czy różu i całodniowym efekcie wow.
- Piękne i estetyczne opakowanie.
- Bardzo drobny puder dobrze łączący się z makijażem.
- Efekt matowej, satynowej skóry utrzymujacy się około 4 godzin.
- Zupełnie bezbarwny i bezwonny.
Minusy:
- Za duże opakowanie - bardzo niepraktyczne.
- Tylko 10g produktu za cenę drogeryjną 67 zł.
- Zbyt satynowe wykończenie uniemożliwia nałożenie dodatkowych kosmetyków.
- Produkt bardzo się pyli przy nakładaniu go pędzlem.
Czy kupiłabym ten produkt ponownie?
- Nie, zdecydowanie bardziej wolę pudry prasowane ze względu na efekt któy dają oraz ich kompaktowość. Na razie wracam do mojego ulubionego Silk Edition Touch-Up od Bourjois.
A Wy, miałyście ten produkt? Jakie są Wasze opinie? Lubicie kosmetyki mineralne?